Wieczerza wigilijna, do której zasiadano po podzieleniu się opłatkiem, składała się zawsze z potraw postnych. Ich rodzaj oraz liczbę określa dotąd - przechodzący z pokolenia na pokolenie - obyczaj religijny i rodzinny.
Najczęściej przyrządza się na wigilię 12 dań, bo tyle jest miesięcy w roku lub według innej interpretacji - bo tylu apostołów poszło za Chrystusem.
Bywa jednak, że gotuje się na wigilię nieparzystą liczbę potraw: 5, 7, 9 lub nawet 11 dań. Rzadko kiedy liczy się skrupulatnie dania wigilijne. Im jest ich więcej, tym większy dostatek i więcej dobrodziejstw spłynie na dom w nadchodzącym roku.
Niegdyś na ucztę wigilijną przygotowywano wyłącznie potrawy z płodów ziemi, a więc zgodnie z porzekadłem - "z wszystkiego, co w polu, w lesie, w wodzie i w ogrodzie". Był to wyraz hołdu składanego ziemi - żywicielce. Taki dobór dań wigilijnych, spożywanych z wielkim namaszczeniem i powagą miał zapewnić obfitość zbóż, owoców i grzybów.
Na końcu stołu, na honorowym miejscu, kładziono cały bochenek chleba, a u Łemków z podgórza rzeszowskiego na stole wigilijnym musiał znaleźć się także olej i czosnek. Każdej potrawy wigilijnej należało przynajmniej skosztować. W ten sposób okazywano szacunek płodom ziemi i pokarmom z nich przygotowanym, aby przez cały rok w spiżarniach nie zabrakło zapasów i nikt nie zaznał głodu.
Do najdawniejszych jadanych w Polsce potraw wigilijnych należy wspomniana już wcześniej kutia z maku i pszenicy (lub pęczaku, czy innej kaszy) utartych z miodem. Była to potrawa, którą w przeszłości spożywano na stypach zadusznych. Jej obecność na wigilijnych stołach jest zatem reliktem dawnych obrzędów ku czci zmarłych, które przed wiekami, w czasie zimowego przesilenia odprawiali nasi przodkowie. Kutia jadana jest dotąd, przede wszystkim na wschodnich kresach Polski, ale ostatnio także i w innych regionach naszego kraju. Na kresach wschodnich jadano także kisiel owsiany, a w innych regionach zupę z owsa, czyli tzw. brej owsiany.
Jadano również siemieniuch - siną zupę z siemienia lnianego lub siemionka zwaną także siemieniotką - utłuczone siemię lniane, rozgotowane i lekko posłodzone; potrawa ta przypominała gęste, białe mleko. Na stole nie mogło zabraknąć również kartofli, kapusty, rzepy, grochu, fasoli i różnych kasz.
Większość najdawniejszych wigilijnych potraw zniknęła całkowicie z domowych świątecznych jadłospisów (z wyjątkiem kutii). Obecna wieczerza wigilijna, chociaż postna, jest za to bardzo obfita i urozmaicona. Zestaw dań wigilijnych jest nieco inny, różny w każdym domu, uzależniony od zwyczaju rodzinnego i od upodobań domowników.
Pomimo to w każdym domu przygotowuje się tradycyjne wigilijne dania. W Polsce na wigilię jada się więc najczęściej barszcz grzybowy lub barszcz czerwony z buraków z uszkami (koniecznie z grzybowym nadzieniem), zupę grzybową, zawsze jakąś potrawę postną z kapusty, np. kapustę z grzybami, pierogi z kapustą i grzybami, śledzie i ryby, kluski z makiem na słodko, różne ciasta, owoce, orzechy i inne słodycze oraz kompot z suszonych śliwek, gruszek i jabłek.
Ryby, które obecnie są głównym, najważniejszym daniem wigilijnym, pojawiły się na stołach o wiele później niż tradycyjne potrawy ze zbóż, warzyw, grzybów i owoców. Początkowo jadano je podczas wigilii tylko na dworach i w bogatych klasztorach. Jadali je także rybacy. Na Pomorzu tradycyjnym daniem wigilijnym był gotowany węgorz.
Z czasem, z różnych i na różne sposoby przyrządzanych dań wigilijnych ze śledzi i ryb zasłynęła kuchnia polska. Jej specjalnością był niegdyś karp lub szczupak w "szarym sosie" z dodatkiem warzyw, migdałów, rodzynek, korzeni, wina, piwa, także "krążki" - czyli ryba faszerowana w galarecie (najczęściej szczupak) oraz wiele innych, doskonałych dań rybnych.
Kuchnia polska słynie także z ciast i deserów wigilijnych, przede wszystkim ze strucli makowej, miodowych pierników i deseru z przyrządzanego na słodko maku z miodem i bakaliami, podawanego z kruchymi ciasteczkami, które niegdyś nazywano łamańcami lub kruchalcami.
W dawnych czasach z każdej potrawy wigilijnej odkładano po łyżce do stojącego przy stole, przygotowanego wcześniej skopka. Po skończonej wieczerzy resztki te i opłatek stosownego koloru (przeznaczony specjalnie dla bydła), a także siano spod obrusa zanoszono do stajni i dzielono między wszystkie zwierzęta, błogosławiąc je w imię Jezusa. Starzy ludzie powiadali, że w świętą noc Bożego narodzenia każde stworzenie powinno cieszyć się z Narodzenia pańskiego. Powiadali także, że o północy zwierzęta rozmawiają ze sobą ludzkim głosem.
Po skończonej wieczerzy nie sprzątano stołu; całą noc pozostawiano na nim łyżki, miski, resztki potraw, chleb i opłatek, aby dusze bliskich zmarłych, w noc wigilijną mogły posilić się wigilijnym jadłem.