Wigilia Bożego Narodzenia - w dawnej Polsce uważana była za dzień, którego przebieg miał decydować o całym roku. Należało zatem przeżyć go w zgodzie, spokoju i okazywać sobie największą życzliwość. Od dzieci wymagano posłuszeństwa i szczególnej grzeczności. Tłumaczono im, że jeśli w dniu wigilii nie zasłużą na karę, unikną także kar, napomnień i klapsów w ciągu całego roku.
W domach natomiast - podobnie jak i w naszych czasach - od wczesnego świtu trwały liczne przygotowania. Kończono rozpoczęte wcześniej porządki oraz gotowanie i pieczenie wigilijnych potraw, a na wsi obrządek inwentarza żywego. Wszystkie czynności gospodarskie musiały być bowiem zakończone przed zapadnięciem zmroku, przed wieczerzą, która była i jest dotychczas najważniejszym momentem obchodów wigilijnych.
Staropolskim elementem świątecznego wystroju w okresie Bożego narodzenia były snopy zbóż, siano oraz słoma. Snopy zbóż podstawowych: pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa ustawiano w wieczór wigilijny zarówno w chałupach chłopskich, jak i na dworach, a nawet w magnackich rezydencjach. W 1903 r. w "Encyklopedii staropolskiej" Zygmunt Gloger pisał o zwyczaju tym: "Stawianie snopów zboża po rogach izby, w której zasiadają do uczty wigilijnej, dotąd napotykane u ludu było zwyczajem niegdyś we wszystkich warstwach powszechnym. U pani wojewodziny Dobrzyckiej w Pęsach na Mazowszu, w połowie XIX wieku, nie siadano do wigilii bez snopów zboża po rogach komnaty stołowej ustawionych".
W niektórych regionach Polski zaściełano słomą całą podłogę. Wszędzie, w miastach i na wsi, grubą warstwę siana kładziono na stole i dopiero na nim - lnianą płachtę lub obrus. Zwyczaj ten zachowuje się jeszcze w niektórych domach. Chociaż najczęściej na stole kładzie się już tylko małe pasemko siana.
Słomę i siano stosowano w intencji dobrych urodzajów i na pomyślność zabiegów gospodarskich. Ze słomy wyciągniętej ze snopków skręcano powrozy i po wieczerzy okręcano nimi drzewka owocowe, aby dobrze rodziły. Prócz tego wiązki słomy rzucano pod sufit, co zwało się "ciskaniem kop" - aby zboże w nadchodzącym roku urosło wysokie. Siano zaś po świętach, a niekiedy już w wigilię po wieczerzy, dodawano do paszy krów i koni, aby dobrze się hodowały i dobrze służyły ludziom.
Mówiono także, że przystroje z siana i słomy przypominać mają o ubogim narodzeniu Jezusa i żłobie służącym mu za kołyskę, zapewne wysłanym sianem i słomą.
W południowych regionach Polski na stół wigilijny sypano ziarna zbóż, grochu, maku, soczewicy i na nich dopiero stawiano miski z jedzeniem w intencji dobrych plonów i zbiorów roślin, których nasiona znajdowały się na obrusie, a także tych, z których były zrobione potrawy wigilijne (kapusta, grzyby).
Zapomniane zostały już niemal zupełnie inne elementy świątecznego wyposażenia wnętrza, które umieszczano w izbie na pomyślność zabiegów gospodarskich: żelazo - lemiesze pługa, kosy i inne ostre narzędzia, które niegdyś umieszczano pod stołem wigilijnym, aby "krety (i inne szkodniki) roli nie psuły", a także sznury i łańcuchy, którymi obwiązywano nogi stołu, "aby chleb trzymał się domu" i aby panował w nim dostatek.
Najważniejszą uroczystością obchodów domowych Bożego Narodzenia jest wieczerza postna zwana wilią, wigilią (jak cały dzień), pośnikiem, postnikiem, lub na wschodnich rubieżach Polski - kutią (od głównego dania - kutii, sporządzonej z pszenicy, maku i miodu). Zwyczajowo rozpoczyna się ona wraz z ukazaniem się na niebie pierwszej gwiazdy, ponieważ - zgodnie z zapisem biblijnym - w czasie narodzenia Jezusa nad grotą w Betlejem ukazała się jasna, świecąca wielkim światłem gwiazda.
Niegdyś, w dniu wigilii mężczyźni, zwyczajowo, udawali się na połowy i polowania. Wierzono, że w tym właśnie dniu z pewnością powrócą do domu ze zwierzyną i sieciami pełnymi ryb. Wróżyło im to także udane polowania i obfite połowy w ciągu całego roku.